Branná. Niewielka, senna wioseczka. Malowniczo zagubiona pośród gór północnych Moraw. Na co dzień cicha i spokojna... Jednak raz do roku, w ...

XVIII. Kolštejnský okruh o Cenu Václava Paruse

Branná. Niewielka, senna wioseczka. Malowniczo zagubiona pośród gór północnych Moraw. Na co dzień cicha i spokojna... Jednak raz do roku, w drugi weekend września, właśnie do tego miejsca pielgrzymują tłumy miłośników klasycznych motocykli. W tym roku wybraliśmy się i my!


Już na wstępie w powietrzu dało się wyczuć charakterystyczny zapach spalin dwusuwowych silników. Silników nie byle jakich - sportowych! Przez te dwa wrześniowe dni całe miasteczko tętni życiem. Każda wolna przestrzeń zabudowana zostaje padokami zawodników i namiotami licznie zgromadzonej publiczności. Przy czym wszystko trwa w niezwykle miłej i przyjacielskiej atmosferze. Tutaj dobrze bawią się zarówno zawodnicy, publiczność i mieszkańcy!

 

Trasa wyścigu mierzy dwa kilometry, a poprowadzona jest urokliwie meandrującymi ulicami miasteczka:

  

Na starcie dumnie powiewają flagi państw, których reprezentanci biorą udział w zawodach. Tak więc oprócz flagi Czech zauważyć można kolory: Francji, Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Szwajcarii, a także Wyspy Man. Oczywiście nie brakuje również i biało-czerwonej! Zawodnicy z Polski startowali aż w sześciu biegach spośród dziesięciu.


Przekrój motocykli jest szeroki. Pojemności silników od 50 do 1000 ccm. Nad każdym jednak można by spędzić dłuższą chwilę i w zachwycie cieszyć oko i serce. W końcu jak często spotyka się Indiana Scout'a, Rudge Ulster'a czy Excelsior Manxman'a?! 


Do tego góry, smažený sýr i Kofola... Branná jest kolejnym miejscem, z którym trudno się rozstać. Na szczęście już w przyszłym roku kolejna edycja!

0 komentarze: